Zawsze się zastanawiałem nad różnymi elementami biegów Ultra. Treningi, strategia, jedzenie i picie podczas
biegu to standardowe tematy i moim zdaniem zawsze bardzo ciekawe, ale..chciałem
jeszcze jedną informacje, taką bardziej „nie oczywistą” i może dla niektórych
krępującą: sikanie podczas biegu. Wiadomo że większość z nas po prostu
zatrzymuje się i sika. Po prostu. Dla mnie osobiście to nawet fajnie że mogę
się zatrzymać bo to jeden z tych
momentów w których zapominam o ból i patrzę na panoramę dookoła. To taka mała
dawka luzu podczas Ultra, powiedzmy tak. Podczas moich pierwszych przygotowań
do biegów pytałem trenera „Gdzie się sika?” i odpowiedz była „na podbiegu, na
pewno nie na zbiegu ani na płaskim, bo tam możemy zyskać przewagę nad
rywalami”. Pomyślałem wtedy, jeszcze jako totalny początkujący który próbuje
rozumieć ten cały świat Ultra , „ok, jasne, na podbiegach w takim razie i
pijemy i sikamy”.
Pewnego dnia pomyślałem sobie
„Hej ale poczekaj Chris, a elita?Oni też kontemplują panoramę jak Ty?”. Zaczął
się research i okazało się że Ryan Sandes właśnie opowiadał jaką technikę
stosować: kiedy, jak i dlaczego NIE można się zatrzymać!
Podczas biegu 4 Deserts Sahara
Race w Egipcie, Ryan biegł z Deanem Karnazesem (tych gości nie muszę
przedstawić). „Biegaliśmy i rozmawialiśmy” mówi Ryan „ aż nagle patrzyłem z
boku i zauważyłem że Dean nie tylko miedzy czasie biegał i rozmawiał ze mną, on
też właśnie sikał”. „Mówię Wam że wcale to nie było tak że się zsikał, co za
profesjonalista!Ja też chciałem być profesjonalistą i jeśli chcesz byc
profesjonalistą to musisz sikać podczas biegu bez zatrzymania się”.
„Zajeło mi 2 lata błedów i
porażek żeby sie nauczyć, ale w końcu uzyskałem taką umiejętność”.
Jak
to się robi?
Nie muszę chyba powiedzieć, że techinka dotyczy tylko facetów. Oczywiście cel jest nie sikać na siebie wiec wchodzą w grę dwa elementy: kierunek wiatru i rodzaj terenu. Sikać pod wiatr nigdy to nie dobry pomysł :) Jeśli wieje wiatr, to on musi wiać za naszymi plecami.
Kolejna sprawa: nie możemy tego
robić na nierównych powierzniach, nie trzeba chyba tłumaczyć że nie fajnie jest
się przewrocić kiedy się sika. Jak tylko ustaliliśmy jaki jest kierunek wiatru
musimy delikatnie zwalniać, biegać bokiem
i jak tylko jesteśmy
pewni, że nikogo tam nie ma mocno sikać w kierunku drzew / krzaków. Ta
ostatnia część jest zdecydowanie najtrudniejsza. Nasze ciało jest przyzwyczajone
sikać kiedy mięśnie są zrelaksowane i się nie ruszają więc nauczyć się, to
robić podczas biegu wymaga sporo ćwiczeń
Dlaczego biegacze powinni umieć to robić?
Dlatego, że oszczędzamy sporo czasu. Ryan Sandes opowiada że w ciągu
biegu na 100 mil musi sikać 3-4 razy: jeśli jeden stop to powiedzmy 30 sekund,
to już dwie oszczędzone minuty. Z drugiej strony, patrząc właśnie na brak
umiejętności panowania tej sztuki ze strony naszych rywali, to jest sposób,
żeby zyskać przewagę.
To co chłopaki, wprowadzamy „technikę sikania” do naszego planu
treningowego? :)
Żródło:
Jane Vorster – wywiad z Ryanem Sandesem
Ciekawa sprawa, jakże ważna!
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie jeszcze temat kału. Czy ultrabiegacz spala tak dokładnie pokarm, że podczas biegu problem ten nie istnieje?
Problem istnieje i to główny problem, sikanie to nic w porównaniu :) niestety przez to że trzeba jesc i pic podczas biegu, duzo osób ma problemy tego rodzaju. Problemy są dlatego że ALBO nie sprawdziliśmy wczesniej jak nasz organizm reaguje ALBO nie tolerujemy żeli itd.
OdpowiedzUsuń