poniedziałek, 4 lipca 2016

SZTUKA SIKANIA


Zawsze się zastanawiałem nad różnymi elementami biegów Ultra. Treningi, strategia, jedzenie i picie podczas biegu to standardowe tematy i moim zdaniem zawsze bardzo ciekawe, ale..chciałem jeszcze jedną informacje, taką bardziej „nie oczywistą” i może dla niektórych krępującą: sikanie podczas biegu. Wiadomo że większość z nas po prostu zatrzymuje się i sika. Po prostu. Dla mnie osobiście to nawet fajnie że mogę się zatrzymać bo to jeden z  tych momentów w których zapominam o ból i patrzę na panoramę dookoła. To taka mała dawka luzu podczas Ultra, powiedzmy tak. Podczas moich pierwszych przygotowań do biegów pytałem trenera „Gdzie się sika?” i odpowiedz była „na podbiegu, na pewno nie na zbiegu ani na płaskim, bo tam możemy zyskać przewagę nad rywalami”. Pomyślałem wtedy, jeszcze jako totalny początkujący który próbuje rozumieć ten cały świat Ultra , „ok, jasne, na podbiegach w takim razie i pijemy i sikamy”.
Pewnego dnia pomyślałem sobie „Hej ale poczekaj Chris, a elita?Oni też kontemplują panoramę jak Ty?”. Zaczął się research i okazało się że Ryan Sandes właśnie opowiadał jaką technikę stosować: kiedy, jak i dlaczego NIE można się zatrzymać!

Podczas biegu 4 Deserts Sahara Race w Egipcie, Ryan biegł z Deanem Karnazesem (tych gości nie muszę przedstawić). „Biegaliśmy i rozmawialiśmy” mówi Ryan „ aż nagle patrzyłem z boku i zauważyłem że Dean nie tylko miedzy czasie biegał i rozmawiał ze mną, on też właśnie sikał”. „Mówię Wam że wcale to nie było tak że się zsikał, co za profesjonalista!Ja też chciałem być profesjonalistą i jeśli chcesz byc profesjonalistą to musisz sikać podczas biegu bez zatrzymania się”.
„Zajeło mi 2 lata błedów i porażek żeby sie nauczyć, ale w końcu uzyskałem taką umiejętność”.

Jak to się robi?

Nie muszę chyba powiedzieć, że techinka dotyczy tylko facetów. Oczywiście cel jest nie sikać na siebie wiec wchodzą w grę dwa elementy: kierunek wiatru i rodzaj terenu. Sikać pod wiatr nigdy to nie dobry pomysł :) Jeśli wieje wiatr, to on musi wiać za naszymi plecami.
Kolejna sprawa: nie możemy tego robić na nierównych powierzniach, nie trzeba chyba tłumaczyć że nie fajnie jest się przewrocić kiedy się sika. Jak tylko ustaliliśmy jaki jest kierunek wiatru musimy delikatnie zwalniać, biegać bokiem i jak tylko jesteśmy pewni, że nikogo tam nie ma mocno sikać w kierunku drzew / krzaków. Ta ostatnia część jest zdecydowanie najtrudniejsza. Nasze ciało jest przyzwyczajone sikać kiedy mięśnie są zrelaksowane i się nie ruszają więc nauczyć się, to robić podczas biegu wymaga sporo ćwiczeń

Dlaczego biegacze powinni umieć to robić?
Dlatego, że oszczędzamy sporo czasu. Ryan Sandes opowiada że w ciągu biegu na 100 mil musi sikać 3-4 razy: jeśli jeden stop to powiedzmy 30 sekund, to już dwie oszczędzone minuty. Z drugiej strony, patrząc właśnie na brak umiejętności panowania tej sztuki ze strony naszych rywali, to jest sposób, żeby zyskać przewagę.   

To co chłopaki, wprowadzamy „technikę sikania” do naszego planu treningowego? :)



Żródło: Jane Vorster – wywiad z Ryanem Sandesem

2 komentarze:

  1. Ciekawa sprawa, jakże ważna!
    Zastanawia mnie jeszcze temat kału. Czy ultrabiegacz spala tak dokładnie pokarm, że podczas biegu problem ten nie istnieje?

    OdpowiedzUsuń
  2. Problem istnieje i to główny problem, sikanie to nic w porównaniu :) niestety przez to że trzeba jesc i pic podczas biegu, duzo osób ma problemy tego rodzaju. Problemy są dlatego że ALBO nie sprawdziliśmy wczesniej jak nasz organizm reaguje ALBO nie tolerujemy żeli itd.

    OdpowiedzUsuń